Jak zakwaszenie wpływa na nasz organizm?

Jak zakwaszenie wpływa na nasz organizm?

Ostatnio bardzo modny temat. Jak to zwykle bywa moda towarem jest przemijającym i latego też nie przywiązujemy się do niej na długo. Można domniemywać, że za rok, dwa o zakwaszaniu organizmu mówić się będzie mniej, pojawi się nowy anons, czwarta (media) i piąta (internet) władza za nowym pogonią a zakwaszenie ucichnie i potem umrze. Dzisiaj więc ratuję zakwaszenie.

Od wielu lat, nie wiedząc nawet, że takie coś się we mnie zadziewa, żyłam ze skłonnościami do alkalizowania. Teraz jestem tych procesów świadoma i zrozumiałam, że mój stosunkowo młody wygląd zawdzięczam właśnie alkalizującemu trybowi życia. Może nie zawsze byłam w tym kierunku ortodoksyjna ale szala przeważała na stronę, która pilnowała młodości . Będę więc już do końca wszem i wobec obwieszczać:

NIE ZAKWASZAĆ!

O co chodzi z tym zakwaszaniem?

Temat jest bardzo szeroki ale postaram się przybliżyć go naprawdę krótko:
Nasz organizm to ubrany w skórę worek tkanek, które oblewane sa zupą chemiczną, niezbędną do prawidłowego jego działania. W różnych miejscach tego worka, płyny mają różne pH. pH (ang. power of hydrogen – moc wodoru) to parametr określający stężenie jonów wodoru w roztworze. Im niższa jest wartośc pH tym większe stężenie jonów wodoru i roztwór bardziej kwaśny.W roztworach naszych organizmów stężenia te muszą utrzymywać się w ściśle określonych zakresach, aby reakcje chemiczne, utrzymujące nas przy życiu, mogły zachodzić bez przeszkód. Wartość pH krwi to 7,35 – 7,45 czyli odczyn lekko zasadowy. Odczyn obojętny to wartość pH 7. Ponieważ krew to płyn obmywający wszystkie komórki naszego organizmu, mówiąc o zakwaszaniu ma się na myśli zakwaszenie właśnie krwi.

Kwasica to bardzo niebezpieczny stan chorobowy, który spowodowany został ciągłym i nadmiernym zakwaszaniem organizmu. Odczyn krwi w takim stanie to mniej niż 7,35. Równie niebezpieczne byłoby przesunięcie odczynu na powyżej 7,45. Istnieje więc kilka mechanizmów niedopuszczających do wychyleń od normy. Dlatego, iż nawet w warunkach fizjologicznych występuje tendencja do zakwaszania (tutaj krwi) musi on wciąż pracować z większym naciskiem nad jego odkwaszaniem. Nasze organizmy zakwaszają się przede wszystkim produktami przemiany materii a my spożywając produkty zakwaszające powodujemy dodatkowo podwójną utratę pierwiastków alkalizujących. Do neutralizowania i wydalania kwasów organizm wykorzystuje potas, wapń, magnez i sód. Jeśli nie dostarczymy ich z pokarmem pobrane zostaną z naszych tkanek, które organizm potraktuje jak swoisty magazyn. Kiedy ubożeją nasze tkanki, ubożeje całe ciało co widać na twarzach i co charakteryzuje się spadkiem sił witalnych. Stąd prosta zależność: wyglądamy jak jemy. Jemy śmieci?… no… może nie wyglądamy jak śmietnik ale na pewno nie pięknie. Im dłużej stan wzmożonej pracy nad odkwaszaniem trwa, tym gorzej wyglądamy. Niestety nasza standardowa dieta to w okolo 80 (aż!) % produkty zakwaszające.

Mocno sie to ma do naszej młodości!!!

Ponieważ większość z nas żywi się zakwaszająco wygląd czterdziestoletniej osoby dla czterdziestolatka jest normą. Jeśli wszyscy jedli by produkty alkalizujące to taki wygląd normą by nie był. Normą byłyby twarze osób trzydziestoletnich na ciałach w wieku 40.

Czym więc odkwaszać?

Rośliny przede wszystkim. Surowe, żywe – codziennie i jak najwięcej. Różne, niegotowane. Jak się da jeść surowe to trzeba jeść. Pod każdą postacią. To w roślinach czeka najwięcej pierwiastków alkalizujących.

Oprócz witamin i minerałów potrzebujemy energii. Codziennie zjadam wielką michę sałaty gdzie bazą są albo ziemniaki albo kasza. Nasion strączkowych unikam. Są okresy kiedy energię ciągnę tylko z owoców. Piję wtedy po prostu więcej koktaili bananowych. Do takiego koktailu wrzucam wszystkie rośliny jakie lubię. Tylko uwaga: nie dodawać do koktajli tłuszczów, avocado, orzechów itp. Koktajle są przepyszne nawet z sałatami. Zresztą wariacji jest nieskończona ilość. Nie zdarzyło mi się jeszcze zrobić dwóch takich samych.

Nie tykamy używek. Alkohol, kawa, zwykła herbata, papierosy, narkotyki, czekolada i ogólnie słodycze – wszystkie te rzeczy to już nie kwasek a mega kwas. A przecież są normą naszego dnia codziennego. (Nie mojego )
Kontrowersyjnie ale: nie jem mięsa, jaj, nabiału i pieczywa – zakwaszają!  O dziwo czuję się doskonale.

Koniecznie należy uprawiać sporty przy czym podejście wyczynowe to zakwaszanie.           Ćwiczenia z obciążeniem = kwasek, ale nie popadajmy w skrajności, ładnie zbudowana zdrowym umięśnieniem sylwetka kreuje obraz młodości. Przy hojnym dostarczaniu pierwiastków „alka” nie ma się czym przejmować i brykać ile sił.

Joga, Tabata, spacery czy przebieżki na świeżym powietrzu naprawdę świetnie alkalizują.

Szczególnym wrogiem młodego wygladu jest stres. Nie czuć go i nie boli a zakwasza. Powoduje fizyczne objawy, do których nie możemy dopuścić bo kiedy występują to znaczy, że wiele tkanek naszego organizmu zostało już uszkodzonych lub zniszczonych.

Temat zakwaszania można przeciągać do podłogi. Będę do niego wracać i kopać głębiej, ale już teraz chciałam przedstawić jako ten o priorytetowym znaczeniu dla młodego wyglądu. Od tego trzeba zacząć. Wszyscy chcielibyśmy zatrzymać naszą fizyczną młodość czy o tym mówimy czy nie. Zatrzymując alkaliczność naszego głównego, czerwonego płynu pracujemy na pozytywny stan naszej twarzy, szyi, dekoltu, ręki prawej, ręki lewej… a one nam się piękne odwdzięczają. Zacznijcie od teraz. Im wcześniej tym lepiej.

Za późno nie jest nigdy.